|
”Miałem idealne życie
zanim popadłem w śpiączkę na 6 lat, wtedy się obudziłem i znalazłem
moją narzeczoną w związku z innym mężczyzną... Mój syn... Nie wie,
kim jestem... Wszystko się zmieniło! Włączając mnie... Jeden dotyk i
widzę rzeczy, które się zdarzyły... Rzeczy, które się zdarzą...
Powinieneś zobaczyć to, co ja widzę....” Tak się rozpoczyna każdy
odcinek serii, ja bym do tego wstępu dodał „… i słyszę”, bowiem
podkład muzyczny w formie wokalno instrumentalnej wypada znakomicie.
Podobnie jest ze ścieżką z tego niesamowicie wciągającego serialu,
którego pierwowzór napisał mistrz powieści grozy Stephen King.
Krótka nowela posłużyła scenarzystom do napisania znakomitego
scenariusza do serialu, który niedługo zamknie się w pięciu
sezonach. Mam przyjemność zaprezentować ścieżkę dźwiękową z sezonu
pierwszego „Martwej Strefy”, którą otwiera Jeff Buckley utworem New
Year's Prayer, który jest zarazem podkładem muzycznym czołówki w
serialu. Jest jeden z najlepszych utworów znajdujących się na
płycie, pełen mistycyzmu, goryczy, artysta przy akompaniamencie
gitary akustycznej i perkusji wydobywa z siebie niezwykle czystą a
zarazem niepowtarzalną barwę głosu. Kolejnym utworem jest Have A
Little Mercy wykonany przez Jean Wells, utwór niezwykle wymowny,
artystka z nieco zachrypniętym, jazzowym głosem, przy
akompaniamencie perkusji i gitary i kontrabasu przenosi nas w typowe
lata osiemdziesiąte. Utwór trzeci to zupełnie inna forma wokalna,
odbiegająca od poprzedników, hiszpańska ballada wykonana przez
Puentes Brothers charakteryzuje się niezwykłym tempem, wyznaczanym
przez bębny, którym wtóruje orkiestra symfoniczna z przewagą
skrzypiec, pianina, gitary, typowe wykonanie w stylu rytmów
orientalnych, ciekawa aranżacja, która stanowi znakomity dodatek do
całości. Utwór czwarty jest znany zapewne wszystkim kinomaniakom,
którzy słyszeli dany podkład chociażby w Shreku. Tutaj mamy okazję
podziwiać pierwotną wersję, której podstawowym plusem jest podkład
muzyczny gitary oraz pianina, całość uwieńcza głos Anthonego
Michaela Halla. Pożywka dla ucha i dusza, która zachwyca. Utwór
piaty to kolejne załamanie linii melodycznej, co wprowadza słuchacza
w zupełnie inny, bardziej nostalgiczny nastrój. Jest to utwór,
którego podstawowym plusem jest prostota, delikatne dźwięki pianina,
stonowane przy cichym akompaniamencie orkiestry złożonej z
instrumentów smyczkowych. Utwory kolejno szósty, siódmy i ósmy
pochodzą z jednego odcinka, zatem podstawowym plusem całej aranżacji
jest atmosfera wczesnych lat czterdziestych. Dwa utwory
instrumentalne oraz jeden wokalny przeniosą nas w świat frywolnego
jazzu, gdzie rytm dyktuje saksofon, trąbka, całości wtóruje
perkusja.
Utwór wokalny jest
przepiękny, pełen tęsknoty za niespełnioną miłością, przenosi nas w
czasy starszych pokoleń. Aksamitny głos w połączeniu z płynnym
brzmieniem skrzypiec daje wspaniały efekt. Porusza słuchacza swoją
wymownością, przyznam się, że dzięki tej piosence zrozumiałem
przesłanie odcinaka. Utwór dziewiąty to latynoski majstersztyk,
typowe dla tego gatunku bębny, instrumenty dęte, przecudne brzmienie
trąbki, rytm rodem z cza-czy. Utwór dziesiąty to próba połączenia
orientalnego brzmienia orientalnych melodii z cudownym duetem
mieszanym. Znakomicie oddaje atmosferę indiańskiego folkloru
zmieszanego z indyjskim brzmieniem i wymownością. Moim zdaniem ten
utwór zasługuje na szczególne uznanie za formę oraz wykonanie,
fascynuje przekazem i dźwiękiem. Utwór jedenasty jest nowoczesną
aranżacją instrumentalną utworów szkockich przy użyciu kobzy,
perkusji, gitary. Szybkie tempo, żywiołowość, kolejny zwrot w
całość, który znakomicie uzupełnia poprzednie utwory. Utwór dwunasty
to typowe antygroundowe wykonanie, przez raperów, w tle słychać
muzykę elektroniczną, całość na tle pozostałych wypada mało
przekonująco, wręcz zmusza do pominięcia danego odcinka. W podobnym
klimacie utrzyma nas utwór trzynasty. Utwór czternasty nieco łagodzi
atmosferę przy nieco ostrzejszym wykonaniu, mimo to bardzo ciekawym.
W tym utworze usłyszymy męski głos przy akompaniamencie perkusji i
gitary. Hawajskie rytmy są zawarte w utworze piętnasty, osobiści mi
utwór nie przypadł do gustu, lecz to tylko moje zdanie. Natomiast
utwór szesnasty jest typowy obraz instrumentalnym dla gatunku
ilustracyjnego w filmie, lekkie, stonowane brzmienie orkiestry
symfonicznej przy akompaniamencie fortepianu powoli ewoluuje, wzmaga
swoim częstotliwość by przy samym końcu chwilą ciszy uśpić słuchacza
a następnie ulec całkowitej przemianie, bardziej energicznej,
dramatycznej, pełnej lęku i gniewu, po chwili powraca do pierwotnego
stanu by zakończyć trwanie linie melodycznej. Podobnie jest z
utworem siedemnastym, gdzie instrumentem przewodnim jest fortepian,
lecz tu już nie zaobserwujemy jakiegoś większego zróżnicowania tępa,
typowe wykonanie instrumentalne, które pozostaje obojętne wobec
całości. Kończący ścieżkę utwór to popis wokalny Lindsay Price,
której głos snuje się przy akompaniamencie gitary i perkusji. Jest
to ballada, której znaczenie w serialu jest mało znaczące jednak na
ścieżce dorównuje pozostałym wykonawcom.
Ten album jest
przykładem zbioru tematów muzycznych, które występują w
poszczególnych odcinkach sezonu. Moim zdanie prezentuje znakomity
poziom pod każdym względem, spełnia oczekiwania z nawiązką. Utwory
zostały dobrane bardzo starannie, dzięki czemu zaserwowano na bardzo
spójną składankę, której treść przewyższa nie jeden soundtrack do
kasowych produkcji. Uważam, że każdy znajdzie na tej płycie coś dla
siebie i doceni walory artystyczne, które z niej wynikają. Wszelkie
środki finansowe poniesione przy zakupie zwrócą się z nawiązką w
formie kilkudziesięciu mile spędzonych godzin przy odsłuchiwaniu
poszczególnych ścieżek. Zachęcam do zakupu jak i do sięgnięcia po
serial…
ZOBACZ RÓWNIEŻ

FILMY |

DVD |

CIEKAWOSTKI |

SYLWETKI |

DOWNLOAD |
AUTOR:
REQUIEM |
|